sobota, 15 lutego 2014

Nowe znajomości

      Cookins wyszła  domu. Była umówiona na casting do musicalu w teatrze miejskim.
      Gdy znalazła się tuż przed budynkiem, poczuła dziwne mrowienie. Wokół nie było żywej duszy, co jest dość dziwne jak na środek miasta. Miała wrażenie że otoczenie łącznie z wyniosłym gmachem którego strzegły dwa lwy i pegaz chciało jej coś przekazać. Uznała to jednak za złudzenie i właśnie miła wejść na schody prowadzące do wyniosłego gmachu, gdy poczuła uderzenie w tył głowy.
      Było ono dość mocne.
      Dziewczyna odwróciła się ale nic nie dostrzegła . Tknięta przeczuciem spojrzała w dół. Zobaczyła małego ptaszka. Nie był to jednak zwyczajny ptaszek. Nigdy jeszcze takiego nie widziała. Miał w sobie coś niezwykłego. Dominującym kolorem jego upierzenie był zielony. Przednią część głowy miał białą. Na górze łebka jego pióra, jak gdyby chcąc odgrodzić białą część głowy od zielonego, przybrały czerwona barwę i ułożyły się w trójkąt. Był on dodatkowo otoczony czarnymi błyskawicami z dwóch stron. Skrzydła zwierzęcia były obdarzone białym akcentem. Ptak od strony brzucha był ciemnoniebieski. Pomiędzy granatem powplatane były żółciutkie błyskawice, Ptak miał jednak najdziwniejsze pazury. Szponki były bordowo granatowe, krótkie ale jednocześnie gdy się na nie patrzyło miało się wrażenie że są bardzo silne.
     Cookins dostrzegła że biedaczysko się nie rusza. Przestraszyła się ze coś mu się stało. Po krótkim zastanowieniu postanowiła spóźnić się na przesłuchanie i pomóc stworzeniu. Park miejski był  niedaleko, dlatego postanowiła tam odnieść zwierzątko, znaleźć mu jakieś schronienie i wrócić na przesłuchanie.
     Nie musiała długo szukać kryjówki. Szybko znalazła drzewo z wgłębieniem przy ziemi, utworzonym przez korzenie. Wnęka była idealna by zostawić tam ptaszka. Dziewczyna delikatnie położyła go na ziemi i przykryła liśćmi których było pod dostatkiem ze względu na panującą wokół jesień. Teraz prawie nic nie było widać.                
     Zadowolona ze swojej pracy ruszyła w stronę teatru. Już prawie wyszła z parku gdy usłyszała huk, jakby ktoś spadł z drzewa. Żeby to sprawdzić odwróciła się. Gdy już ujrzała przyczynę hałasu, krzyknęła i cofnęła się parę kroków w tył. Na ziemi leżał nieprzytomny czterdziestolatek cały we krwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz